Jedną z absolutnie kluczowych idei związanych z fitnessem jest proces. Fakt, iż zmiana przyzwyczajeń żywieniowych i poprawa sylwetki zajmą dużo czasu, a następnie wymagać będą nieustannej pracy w celu podtrzymania. Brak jasno zdefiniowanego punktu końcowego lub konkretnego celu może zniechęcać, zwłaszcza jeśli mówimy o czymś tak zróżnicowanym jak ludzkie ciało. No bo jak określić sylwetkowy sukces? Kiedy możemy uznać, że nam się udało? Mam kilka pomysłów, zapraszam do lektury.
W poście o tym czy kulturystyka to sport pisałem, że duży problem w tej dyskusji stanowi trudność w określeniu czy dana sylwetka jest dobra / lepsza od innych, w odróżnieniu od sportów zespołowych czy lekkoatletyki, gdzie sukces / zwycięstwo jest jasno definiowany przez wynik, czas, czy jakąś formę odległości.
Dlatego też, jeżeli trenujesz, warto zastanowić się co sprawi, że poczujesz, że odniosłeś sukces. Zaznaczam też, że całość kierowana jest raczej do osób takich jak ja, którym zależy po prostu na fajnej sylwetce, ale kompletnie nie są zainteresowani startem w żadnych zawodach, które mogą oczywiście stanowić solidny wyznacznik sukcesu.
Posiadanie celu
Aby móc mówić o osiągnięciu sukcesu, należy go jakoś zdefiniować, wtedy staje się on skonkretyzowanym celem.
Rozpoczęcie treningów po prostu żeby zacząć lepiej wyglądać jest w porządku, ale jeżeli potraktujesz sprawę poważnie, cel ten zostanie szybko osiągnięty i będziesz potrzebował czegoś nowego i większego.
Dla sukcesu w fitnessie liczą się długoterminowe cele treningowe, a ich indywidualne ustalenie, choć niezbędne, może nie być takie łatwe.
Sylwetka to z jednej strony zawsze work in progress, ale z drugiej trzeba sobie również dać miejsce na to, aby się nią cieszyć i czuć satysfakcję z tego co udało się osiągnąć.
W swojej fitness podróży, znów, zakładając że traktujesz ją poważnie, osiągasz moment, w którym możesz i wręcz powinieneś czuć pewne uzasadnione zadowolenie. Moment, kiedy możesz powiedzieć „przeszedłem sporą drogę od pierwszego treningu i jestem wyraźnie lepszy niż byłem”.
Następnie zaczyna się okres szlifów, pracy nad słabymi punktami oraz być może ekspansji na inne sportowe obszary, które pomogą ci dalej definiować sylwetkę.
Wyznaczniki dobrej sylwetki
W porządku, omówiliśmy sobie kwestię osiągnięcia indywidualnego celu, sukcesu, opartego na poczuciu satysfakcji z tego jak daleko udało ci się dojść. Przejdźmy teraz do obiektywnych i jasno określonych wyznaczników dobrej sylwetki, które nie pozostawiają złudzeń. Jeżeli spełniasz przynajmniej któreś z tych kryteriów, możesz uważać, że udało ci się osiągnąć sukces.
Solidna, wyróżniająca się sylwetka to:
Proporcje ciała – rozmiar ma znaczenie, ale proporcje pomiędzy poszczególnymi partiami ciała są moim zdaniem ważniejsze. Dużo ludzi celuje w posiadanie barków szerszych niż talia, sylwetkę typu Y, ale ja wolę typ X, w którym duże są również uda.
Detale – mam tu na myśli nie tylko rozmiar mięśni, ale również ich wizualne szczegóły takie jak prążkowanie barków, separacja czwórek czy bicepsów, wyraźnie widoczne poszczególne partie pleców. Im więcej masz mięśni przy jednoczesnym niskim poziomie tłuszczu, tym więcej widać detali.
Widoczne abs – brzuch jest ciekawą partią ponieważ ma on znaczenie zarówno dla proporcji, jak i dla detali. Jeżeli ważysz relatywnie dużo (nie jesteś po prostu chudy) i masz widocznie zarysowane mięśnie brzucha, robisz coś dobrze.
Komplementy od nieznajomych – ciekawym zjawiskiem w procesie poprawy sylwetki może być to, że więcej wsparcia w postaci słów uznania otrzymasz od nieznajomych niż osób, od których byś się tego spodziewał, tak online, jak i w realu.
Gapiący się ludzie – tanktop w miejscach publicznych przyciąga wzrok. Od dawna wydaje mi się, że męska klatka piersiowa to odpowiednik kobiecego tyłka.
Kłopoty z kupnem spodni – ogólnie rzecz biorąc masowa odzieżówka nie bierze pod uwagę ludzi z dużymi nogami. Spodnie potrafią być jednocześnie luźne w pasie i niekomfortowo ciasne w udach. Dobrze, że istnieją dresy.
Poczucie komfortu we własnym ciele – niezależnie od pozostałych omówionych tu rzeczy, dotarcie do punktu, w którym czujesz się naprawdę komfortowo w swoim ciele i możesz dzięki temu pełniej korzystać z życia jest największą miarą sukcesu.
Mając powyższe na uwadze rodzi się jeszcze pytanie o to czy niemożność odhaczenia tych wyznaczników oznacza porażkę? Cóż, moim skromnym zdaniem jeśli po 5+ latach diety i treningu nadal nie doświadczyłeś żadnej z tych rzeczy, coś jest nie tak. Nie jest to może najlepsza wiadomość, ale za to dobra jest taka, że fitness podróż to maraton i nadal masz czas i miejsce na poprawę.
Podsumowanie
Fitness branża, niezależnie od aspektu zdrowotnego czyli w dużej mierze niewidocznego wnętrza, jest wysoce wizualna. Walcząc o swoją najlepszą sylwetkę ciągle porównujemy się z innymi przez co tracimy perspektywę i trzeźwe spojrzenie na nas samych.
Dlatego uważam, że dobrym pomysłem jest zdefiniowanie szeregu wyznaczników, które są wystarczająco ogólne, aby każdy mógł się nimi posługiwać, a jednocześnie indywidualne, umożliwiające dopasowanie do konkretnej osoby.
Ogólna definicja sylwetkowego sukcesu to dla mnie posiadanie formy, która jasno wyróżnia cię na tle społeczeństwa i wydaje mi się, że to nie jest nawet tak trudne. Jeżeli wśród swoich 5 kumpli wyglądasz najlepiej, osiągnąłeś sukces i to nie tyle ujma dla nich, co wyrazy uznania dla ciebie.
Niemniej jednak, jeżeli chcesz zabrać swoją fitness podróż na wyższy poziom, warto jest mieć konkretniejsze cele i sposoby definiowania sylwetkowego sukcesu, choćby takie jak przedstawione w niniejszym poście.
Jeżeli spodobała ci się powyższa treść, rozważ wsparcie mojej twórczości oraz utrzymania domeny i hostingu przekazując datek za pomocą zwykłej karty debetowej lub PayPal.