Podczas moich licznych eksploracji Internetu natknąłem się na ciekawe zjawisko, o którego istocie myślałem już sam od dawna, choć może nie aż w tak ustrukturyzowany sposób. Jako że mam łagodną obsesję na punkcie jedzenia, postanowiłem poruszyć ten temat na łamach mojego bloga. The McDonald’s effect jest pojęciem, które można ostatecznie przypisać szeregowi zjawisk, ale ja skupię się na tym oryginalnym oraz najważniejszym z perspektywy tego bloga i moich własnych zainteresowań. W zestawie, czy sama kanapka?
Wszyscy wiemy, że drogie restauracje serwują posiłki wysokiej jakości, podczas gdy fast foodowe sieci to śmietnik.
🤔
Weźmy dla przykładu super ekskluzywną Rainbow Room w Nowym Jorku. Ich parmezanowa, lekko tostowana profiterolka wypełniona ziołowym kozim serkiem, doprawiona wyborną oliwą i koprem włoskim brzmi nieźle jak na przystawkę, co?
Nie to co jakieś frytki z Maca. 🍟
Ale spójrz na to:
To może jeszcze jeden przykład. Ich śniadaniowe burrito liczy 1950 kalorii, w tym 128 g tłuszczu (mniej więcej tyle jem przez cały dzień), 114 g węglowodanów, 16 g cukru, 910 mg cholesterolu oraz 3640 mg soli.
Stanowi to równowartość 6 McMuffinów z jajkiem!
Problem polega na tym, że będąc w drogiej restauracji nigdy nie kwestionujesz tego, czy coś jest zdrowe. Przecież jesteś w prestiżowym miejscu, spożywasz wymyślne, ekstrawaganckie dania, a te nie mogą być w żaden sposób szkodliwe dla twojej sylwetki, prawda?
Błędy poznawcze
W przypadku efektu McDonald’s mamy do czynienia z błędem poznawczym, czyli nieracjonalnym postrzeganiem rzeczywistości, które wpływa na twoje emocje i zachowania.
Nie po raz pierwszy okazuje się, że kontekst i czynniki zewnętrzne są kluczowe dla percepcji świata.
Istnieją badania, w których dzieciom pokazano atrakcyjną zabawkę oraz tej samej wielkości zwykłe klocki. Zapytane o to co z tego jest większe, dzieci wskazały zabawkę, ponieważ ma ona dla nich większą wartość. Co więcej, jeżeli nie mogły się one bawić tą zabawką, jej wartość dodatkowo rosła.
Błąd poznawczy jest niesamowicie ciekawym zjawiskiem samym w sobie, a obecnie za takowy uważa się praktycznie każdy stały wzorzec nieracjonalnego postrzegania rzeczywistości.
Jeżeli zainteresował cię ten off-topic, sprawdź sobie ile z tych błędów poznawczych popełniasz.
Czym jest efekt McDonald’s?
Wracając do głównego wątku, w kontekście efektu McDonald’s błędem poznawczym jest uznawanie produktów spożywczych, które są droższe, trudniej dostępne lub w inny sposób bardziej wartościowe za zdrowsze czy smaczniejsze.
McDonald’s jest tu tylko przykładem jako powszechnie znana marka dodatkowo podlegająca ciągłej krytyce.
W rzeczywistości, ani cena ani czas przygotowania nie mają istotnego znaczenia dla wartości odżywczej produktu. Pół dnia przy garach nie jest gwarantem jakości. Należy również mieć na uwadze mit, że rzadziej spożywana żywność, która jest mniej dostępna i trudniejsza w przygotowaniu czy obróbce jest zdrowsza.
Dodatkowa praca włożona w gotowanie nie czyni posiłku z zasady bardziej wartościowym czy smaczniejszym, choć na pewno dodaje mu pewnej fikcyjnej wartości, wykraczającej poza samą odżywczość.
W jednym eksperymencie myszy wybierały podajnik jedzenia, który trzeba było nacisnąć 20 razy zamiast tego, który wystarczyło nacisnąć raz. Otrzymywany pokarm był oczywiście ten sam.
Produkty bioekoorganiczodietetyczne
Wiele z tego typu produktów, zwłaszcza tych dostępnych w supermarketach żeruje na nieświadomości klienta uciekając się do jawnej manipulacji językowej. Obecność słówka bio na etykiecie nie zwalnia cię z obowiązku zapoznania się z wartościami odżywczymi na odwrocie.
Wielokrotnie widywałem soki czy jakieś śniadaniowe mixy z owsianką, które zawierały więcej cukru na 100g niż Coca-Cola.
Eko produkty spożywcze dostępne w specjalistycznych sklepach są rzadsze, droższe i trudniejsze w produkcji, ale to, jak już wspomniałem, nie podnosi automatycznie ich wartości odżywczej.
Absolutnie nie twierdzę, że wszystkie te produktu są bezwartościowe, ale znów, czytaj ich etykiety!
Odnoszę wrażenie, że ludzie upraszczają sobie w głowach cały ten schemat i klepią się sami po plecach dokonując mądrego wyboru, ale poza tym nie śledząc swojego poboru kalorii i makrosów oraz zapominając o ruchu. Po raz kolejny sprowadza się to do szukania magicznej pigułki, która rozwiąże problem odchudzania.
Odżywianie i jego wpływ na organizm to niesamowicie skomplikowany temat, gdzie znaczenie ma wiele zmiennych. Gdyby było inaczej, już dawno mielibyśmy modele idealnie zdrowego żywienia, gwarantujące świetne samopoczucie i sylwetkę.
Puenta
Skąd zatem bierze się nasza niechęć do łatwo i szybko zdobywalnego jedzenia?
Być może ewolucyjnie pokarm taki był czymś niepożądanym czy mającym negatywne efekty. Pomyśl tu o padlinie albo o często występujących trujących grzybach. Z drugiej strony najlepszym pokarmem było to, na co musiałeś ciężko zapracować – upolować duże, niebezpieczne zwierzę lub znaleźć poletko jagód. Tego typu jedzenie było rzadkie.
Ciekawe jest to, że ufamy łatwej technologii, ale nie łatwemu jedzeniu, a ono w dzisiejszych czasach to także inżynieria, podobnie jak smartfon. Jeżeli chcesz się z kimś skontaktować, nie próbujesz mu wysłać telegramu.
Fast food nie zawsze jest najgorszym wyborem jeżeli chodzi o aspekt czysto funkcjonalny czy odżywczy.
Nie zrozum mnie źle – nie promuję diety opartej na Macu. Moim celem jest tu podnoszenie świadomości żywieniowej i zwalczanie fałszywej dychotomii typu burger be, eko ok.
Pamiętaj, że to nie McDonald’s uczyni cię grubym, zrobi to nadmiar kalorii. To nie fast foody negatywnie wpłyną na twoje zdrowie i samopoczucie, uczyni to brak zbilansowanej diety i zerowa aktywność fizyczna.
Jeżeli chcesz, pójdź sobie do Maca. Ale wróć do domu piechotą i zjedz porcję warzyw.
Jeżeli spodobała ci się powyższa treść, rozważ wsparcie mojej twórczości oraz utrzymania domeny i hostingu przekazując datek za pomocą zwykłej karty debetowej lub PayPal.