Listen to this article

Kiedy patrzę wstecz, często odnoszę wrażenie, że od określonego momentu minęło mniej czasu niż w rzeczywistości. Wspomnienia z wczesnego etapu mojej przygody z fitnessem wydają się pochodzić z zeszłej wiosny. Tymczasem właśnie stuknęło ich aż pięć odkąd świadomie się odżywiam i systematycznie trenuję. Uważam, że to niemało i że to dobry moment na podsumowanie tego jak zmieniło się moje życie w ciągu pięciu lat na siłowni.

Konsekwencja w treningu jest niezwykle ważna dlatego uważam za konieczne obwarowanie mojej opowieści zastrzeżeniem, że jak dotąd miały miejsce dwie znaczące przerwy wymuszone lockdownami, które o ile dobrze liczę trwały odpowiednio około 4 i 5 miesięcy. To całkiem sporo ponieważ w 9-10 miesięcy jakościowego treningu można zobaczyć spory postęp. Tym samym ja, jak i całe mnóstwo innych osób, trenowało w ograniczonych warunkach i nie było w stanie optymalnie progresować, ale ja nie o tym…

Najkrótszą recenzją tej półdekady mogłoby być jaram się! Podtrzymuję opinię, że była to jedna z najlepszych decyzji w życiu, dzięki której zwyczajnie stałem się lepszą wersją siebie i przeżyłem rzeczy, które mogłyby mnie inaczej ominąć. 

Rozszerzyłem swój byt o obszar, który okazał się dla mnie niezwykle satysfakcjonujący i wygenerował znaczną wartość dodaną. Bycie we (względnej) formie to zwyczajnie życiowy i personalny upgrade. Trudno poddawać to w wątpliwość. 

Ale dobrze, wystarczy generalizowania, pora pomówić o szczegółach.

Dobre nawyki

Dobre nawyki to coś, o czym usłyszysz od każdego krindżowego kołcza. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostają one jednym z głównych narzędzi w procesie poprawy życia. Dobre nawyki są czymś w rodzaju automatyzacji wdrażanej na poziomie osobistym. Zamiast nieustannego poszukiwania motywacji, rozważania za i przeciw, czy zagłuszania głosów odciągających cię od celów, wyrabiasz nawyk, pozwalający ci zwyczajnie działać.

W ciągu ostatnich pięciu lat wyrobiłem przynajmniej dwa absolutnie kluczowe nawyki mające zastosowanie w życiu każdego – świadome odżywianie oraz regularny ruch.

Nawyk świadomego odżywiania oznacza dla mnie systematyczne dostarczanie organizmowi odpowiednich dawek makro i mikroskładników. Na co dzień nie zastanawiam się co i kiedy zjem, tylko mam to z góry ustalone.

Nawyk regularnego ruchu to posiadanie ustrukturyzowanego planu treningowego i jego konsekwentna egzekucja bez zastanawiania się co robię dzisiaj?

Czy moje nawyki są absolutnie, w pełni i stuprocentowo odporne na dewiacje? Nie są, ale czasami opuszczenie sztywnych ram jest nawet wskazane. Niemniej jednak są one mocne i trzymam się ich przynajmniej w jakichś 80% co długoterminowo pozwala dostrzegać rezultaty starań.

Uporządkowanie życia 

Pozostając w temacie rutyn i ram, dieta i trening stanowią szkielet wokół którego zbudowany jest każdy dzień. Wiem o której i co jem oraz o której jadę na siłownię, co w pozytywny sposób wymusza na mnie efektywne wykorzystywanie pozostałego czasu.

Z moim delikatnym ADD potrzeba mi stabilnego, strukturyzującego elementu, na którym mogę się codziennie skupić. Dzięki temu nie odpływam i pozostaję zorientowany na wyraźny cel oraz inne powiązane z nim rzeczy.

Rutyna jest pojęciem o negatywnych konotacjach, jednak jej jakościowa wersja pozwala mi najlepiej funkcjonować, utrzymując mnie w optymalnej formie fizycznej i psychicznej. Dla przykładu, jeżeli skuszę się na wypicie alko to zaburza to zarówno dzień spożycia, jak i dzień po. Nawet mimo tego, że dobrze się bawiłem, odczuwam w głębi pewien dyskomfort, być może nawet winę, że sprowadziłem się do stanu, w którym nie działam on top of my game. Brzmi to nieco obsesyjnie i tak w zasadzie jest, ale uważam to za właściwy rodzaj obsesji.

Ekscytacja i dobre odmiany chaosu mają jak najbardziej swoje miejsce w życiu, ale nie da się przecenić wartości porządku i systematyczności, które na przestrzeni lat przynoszą wymierne i pożądane korzyści.

Dobrze spędzony czas 

Patrząc wstecz na ostatnie pięć lat mogę z całkowitą pewnością powiedzieć, że był to dobrze spożytkowany czas. Nie żałuję ani jednego nudnego posiłku czy ciężkiego treningu.

Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym gdzie byłbym dzisiaj gdybym nigdy nie zapisał się na siłownię? 

Jak różniłoby się moje ciało i umysł? Jakie wartości byłyby dla mnie ważne? Jak inny byłby mój bagaż doświadczeń? Czy byłbym z siebie tak dumny jak jestem? Jak wyglądałaby ta alternatywna rzeczywistość, w której nigdy nie wykonałem tego dużego dla mnie jak na ówczesny czas kroku?

Obok energii i witalności, czas to najważniejszy zasób jaki mamy. Jego jak najlepsze wykorzystanie stanowi podstawę satysfakcjonującego życia. Ja postanowiłem przeznaczyć swój na budowę jak najlepszej wersji samego siebie ponieważ jest to zgodne z moim szerszym światopoglądem i uważam, że nikt kto nie jest w stanie poprawić siebie nie będzie w stanie poprawić świata.

Za dwie, trzy dekady i później, jak Wielki Architekt da, chcę móc spojrzeć wstecz i wiedzieć, że maksymalizowałem swój fizyczny potencjał, jaki by on nie był, dobrze wykorzystując otrzymany czas.

Samoakceptacja

Patrząc na współtrenujących wielokrotnie zastanawiałem się co zmotywowało ich do pójścia na siłownię. Z jakimi wewnętrznymi rozterkami musieli się zmagać zanim postanowili coś zmienić? Jak silne i być może negatywne uczucia doprowadziły ich do miejsca, w którym są?

Mam wrażenie, że samoakceptacja to w dzisiejszych czasach zwyczajne wmówienie sobie i innym, że jest się świetnym, idealnym i wspaniałym takim, jakim się właśnie jest. Ja natomiast uważam, że samoakceptacja to nieustanne pokonywanie własnych słabości, zmienianie się na lepsze pod wieloma względami i dopiero potem pogodzenie się z faktem, że pewnych rzeczy nie będziemy w stanie zmienić.

Moją oryginalną motywacją do pójścia na siłownię było, jak mniemam w wielu przypadkach, niezadowolenie z własnej sylwetki i niska pod tym względem samoocena. Samoakceptacja to proces i coś nad czym stale pracuję, ale cieszę się, że udało mi się dojść do etapu w którym bardziej niż kiedyś akceptuję siebie z wszystkimi swoimi wadami i uszczerbkami.

Co ciekawe, lustra i inne powierzchnie refleksyjne ze śmiertelnych wrogów zamieniły się w ego boostery i motywatory do dalszych starań. 

Wdzięczność

Pomimo iż uwielbiam cały proces związany z pracą nad sylwetką, to zdarzają się dni kiedy z różnych powodów mam mniejszą ochotę na trening. Z drugiej strony chyba nigdy nie tęskniłem za siłownią bardziej niż kiedy z powodu kontuzji czy choroby nie mogłem na niej być. 

Chwile te nauczyły mnie wdzięczności. Za komplet kończyn oraz siłę i sprawność, które mam. Za to, że mogę być aktywny i stawać się lepszym.

Dzisiaj już sama obecność na siłowni to dla mnie dobry znak – jestem syty i czuję się wystarczająco zdrowy na umyśle i ciele, aby móc zaprząc je do ciężkiej, acz satysfakcjonującej pracy, do tego w godzinach, które mi odpowiadają. 

To naprawdę dużo.

Wiele osób nie może sobie na to pozwolić z przeróżnych powodów, więc w pewnym sensie czuję się błogosławiony i staram się sobie o tym regularnie przypominać praktykując zdrową wdzięczność. 

Podsumowanie 

Pięć lat temu w moim życiu rozpoczął się zupełnie nowy okres. Na pierwszy rzut oka liczba ta nie wydaje się duża, ale sporo się w tym czasie wydarzyło i zmieniło. Mój nowy styl życia zakorzenił się we mnie tak bardzo, że czas sprzed rozpoczęcia przygody z fitnessem bywa nieco mglisty. Serio, czasem zastanawiam się co robiłem w danym okresie zanim zacząłem trenować (yyy, głupoty, dużo głupot). 

Nie ukrywam, że stałem się dużym proponentem siłowni jako czegoś co jest w stanie wnieść pozytywną i w pewnym stopniu nieoczekiwaną wartość w życie każdego, a zwrot z inwestycji czasu i wysiłku fizycznego sięga dalej niż posiadanie lepszej sylwetki. 

Chodzi mi o to, że dopóki nie zaczniesz trenować i nie zobaczysz wyników, nie będziesz w stanie dobrze zrozumieć wartości, o której tu piszę.

Pomimo iż bardzo cenię sobie konkrety w wielu dziedzinach życia, to poza tymi przedstawionymi powyżej wciąż czuję, że coś mi umyka, wciąż nie potrafię ubrać pewnych zmian, które zaszły w słowa.

Bodaj największą i najogólniejszą zmianą jaka u mnie zaszła jest realizacja tego jak fundamentalnymi aspektami istnienia są świadome odżywianie i aktywność fizyczna oraz to jak ich zaniedbanie może być fatalne w skutkach. 

Poza obszarami omówionymi w treści posta, warto abym wspomniał jeszcze o:

  • Odwróceniu uwagi od używek i pewnych autodestrukcyjnych zachowań
  • Lepszym zrozumieniu podejścia innych do mojej osoby 
  • Umocnieniu mojego indywidualizmu
  • Zmianie postrzegania innych
  • Osiągnięciu punktu dużej swobody dietetycznej 
  • Poczuciu tego, że codziennie dokładam cegiełkę do swojej budowli

Szeroko pojęty fitness oferuje zarówno szereg zalet wspólnych dla wszystkich jego praktykantów, jak i indywidualnych korzyści uzależnionych od charakteru i światopoglądu jednostki. 

Bez wątpienia pozostaje jednak fakt jego pozytywnego, dla niektórych łącznie ze mną być może wręcz zbawiennego wpływu na życie i dlatego będę wszem i wobec namawiać ludzi do podejmowania starań wymierzonych w zmianę życia na lepsze w ten właśnie sposób. ✌🏻


Jeżeli spodobała ci się powyższa treść, rozważ wsparcie mojej twórczości oraz utrzymania domeny i hostingu przekazując datek za pomocą zwykłej karty debetowej lub PayPal.


Udostępnij